Nie wahając się długo, chwyciłem materiał jego koszuli nocnej i podciągnąłem wysoko, aż po brodę. Po krótkiej walce z jego rękami, udało mi się ją ściągnąć, a ja zadowolony odetchnąłem z ulgą i rzuciłem piżamę pod drzwi, żeby potem nie zapomnieć jej zabrać, gdy będę wychodził. Zanurzyłem dłoń w naczyniu z zimną wodą na szafce i chwyciłem mokrą szmatkę w niej zanurzoną. Wycisnąłem i wykręciłem porządnie, po czym przyłożyłem do ciała rozgrzanego nastolatka. Starałem się obmyć każdy milimetr jego odsłoniętej i spoconej skóry, jednak to było trudne, ponieważ co chwilę się wiercił i odpychał mnie, mówiąc, że jest mu zimno i chce spać.
-Taemin, za chwilę kończę. Wytrzymaj jeszcze trochę – mruknąłem,
skupiając się na wytarciu go – chyba, że chcesz być jeszcze bardziej
chory? – mówiąc to, spojrzałem na niego wymownie. Nasze oczy się
spotkały, jednak on chyba nie był w pełni świadom, co chwilę temu do
niego mówiłem. Burknął coś cicho pod nosem i ponownie strzepnął moją
rękę przykrywając się kołdrą. Zrezygnowany westchnąłem i odłożyłem
materiał do miski. W tej chwili nie było sensu się z nim spierać, bo
cokolwiek bym nie powiedział, on i tak postawi na swoim. Uparte
stworzenie. Naczynie odstawiłem na dalszą szafkę, by się nie
roztrzaskało i sięgnąłem po płatki. Niestety chłopak zrezygnował ze
śniadania już po kilku łyżkach, twierdząc, że nie jest głodny. Nie
wiedziałem co robić. Przecież powinien coś zjeść. Ja rozumiem, że chorzy
ludzie nie mają apetytu, ale jednak pomimo wszystko zjadłby chociaż
jeszcze trochę. Martwię się o niego, a jego blada twarz mnie przerażała.
Miałem ogromną nadzieję, że wieczorem będzie z nim już lepiej.
Pozostaje czekać i się nim opiekować. Wstałem więc z łóżka i wyszedłem z
jego pokoju, wcześniej zabierając miskę z niedojedzonymi płatkami. W
tej chwili powinien odpoczywać. Schodząc na dół usłyszałem donośne
pukanie w drzwi. Zatrzymałem się na środku schodów, nie wiedząc kto to
może być. Przecież z tego co wiem, to chłopaki pojechali nie całą
godzinę temu, więc raczej nie powinni jeszcze wrócić. Zdecydowanie za
wcześnie dla nich. Ponowne pukanie. Stęknąłem z niezadowolenia i
zszedłem na dół. To co trzymałem odstawiłem na stół w kuchni i ruszyłem
do głównego wejścia. Przekręciłem klucz, otworzyłem i moim oczom ukazał
się jeden z Super Junior. Dosłownie mówiąc HeeChul.
-Hej, co tu robisz? – zapytałem się dość mocno zdezorientowany. Nie sądziłem, że wie gdzie mieszkamy – wejdziesz?
-Co? A, nie. Dzięki. Wpadłem na chwilę do Taemin’a – sapnął zdyszany –
trochę mi się śpieszy na próbę – mruknął i rozejrzał się dookoła – jest
młody? – mówiąc to, ponownie spojrzał na mnie.
-Jest w swoim pokoju. Ale niestety zachorował i aktualnie śpi. W czymś ci mogę pomóc?
HeeChul głośno westchnął i przeczesał dłonią swoje włosy, przestępując z nogi na nogę.
-Nie, nie trzeba. Chciałem z nim pogadać, ale skoro nie czuje się zbyt
dobrze, to nie ma sensu go męczyć – skrzywił się – daj znać jak poczuje
się lepiej. To pilne. Masz mój numer, nie?
Pokiwałem twierdząco głową.
-No to w takim razie zadzwoń potem. Cześć! – krzyknął, machając do mnie i
biegnąć w kierunku busa stojącego na drodze. Odmachałem mu, przy okazji
widząc za szybą w aucie ShinDong’a. Jego również pożegnałem. Kiedy
pojazd zniknął mi z oczu, wszedłem z powrotem do domu. Umyłem miskę po
płatkach i zasiadłem na kanapie przed telewizorem. Oglądają TV
stwierdziłem dobitnie, iż nie leci tam nic wartego mojej uwagi, jednak
nie chciało mi się go wyłączać i zostawiłem na jakimś programie
rozrywkowym. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Obudził mnie dopiero hałas
dochodzący z przedpokoju. Słysząc piski Key, wiedziałem, że wróciła
reszta zespołu. Ociągając się, przewróciłem się na bok i stanąłem na
nogi, za spale idąc do chłopaków. Stanąłem w drzwiach i zdębiałem, bo
moim oczom ukazało się, aż osiem torb pełnych zakupów. Z wrażenia, aż
senność mi przeszła. Wytrzeszczyłem oczy z niedowierzania, bo zacząłem
wątpić, czy kiedykolwiek taka ilość jedzenia zostanie przez nas
skonsumowana, jednak znając spust naszego Onew, wszystko jest możliwe.
Westchnąłem tylko i zaniosłem kilka siatek do kuchni na ladę.
-Na co wam takie zapasy? – zapytałem się, patrząc na nich jak na
ostatnich szaleńców – wy serio chcecie to wszystko zjeść? – mówiąc to,
zajrzałem do pierwszej torby. Same słodycze – chipsy? Żelki? Cola…ale
poważnie? Na co wam to wszystko?
-Impreza! – krzyknął Key i wyciągnął z kieszeni kurtki kilka filmów – zrobimy sobie dzisiaj wieczór familijny!
Słysząc to, zacząłem się śmiać jak opętany. Czy ja dobrze usłyszałem?
Wieczór familijny? Ach, oni zawsze mieli zwariowane pomysły. Jjong też
zaczął się śmiać, a ja już nie mogłem się powstrzymać. Z oczy leciały mi
łzy, a brzuch bolał jakbym dostał okresu, chociaż prawdę mówiąc nie
wiem jak to jest. Jednak domyślam się. Otarłem mokrą twarz i spojrzałem
na Kibum’a, nadal się uśmiechając.
-Dobrze, niech będzie już ten wieczór familijny – parsknąłem i
wyciągnąłem wszystkie rzeczy z torby, po kolei wsypując je do misek –
Tak! – krzyknąłem, wydostając z dna pewną rzecz – Pocky! – chłopaki
nawet nie zdążyli zareagować, kiedy ja otworzyłem pudełko i wziąłem
pierwszą pałeczkę w polewie czekoladowej do ust – mniam! – powiedziałem,
biorąc do buzi kolejne dwie.
-Eje, Minho. Spokojnie. My też tu jesteśmy – zaśmiał się Onew i wyrwał mi opakowanie z ręki – zostaw coś na wieczór.
Smutno pokiwałem głową, dojadając resztki tego co mi zostało i ponownie
zabrałem się za rozpakowywanie. Tego było tyle, że nie mogłem ogarnąć
wzrokiem.
-Wy chyba chcecie, żebyśmy wszyscy wyglądali jak beczki – burknąłem wsypując m&m’sy do miseczki.
-Marudzisz gorzej niż stara baba Lee – zachichotał Key i szturchnął mnie
w żebro – ty może lepiej idź sprawdzić co z minnie, a nie jęcz.
Jedyne co mogłem w tej chwili zrobić, to go posłuchać. Więc podreptałem
do pokoju Maknae. Gdy doszedłem do celu, delikatnie uchyliłem drzwi i
zajrzałem do środka. Chłopak leżał tak jak go zostawiłem, jednak nie
spał. Tylko tępo wpatrywał się w sufit i miętosił włosy w swoich
palcach.
-Jak się czujesz? – zapytałem cicho, wchodząc głębiej do jego pokoju. Spojrzał na mnie i wzruszył ramionami.
-Trochę lepiej, ale niedobrze mi – burknął i przykrył twarz poduszką.
Westchnąłem i podszedłem do niego, zdejmując mu ją z głowy.
-Bo się jeszcze udusisz głupku – powiedziałem i odłożyłem przedmiot na
krzesło, jednocześnie na nim siadając – potrzebujesz czegoś?
Młody pokręcił tylko głową i chwycił rąbek mojej bluzy.
-Możesz tu ze mną zostać? – mruknął ledwo dosłyszalnie – miałem koszmar.
-Jasne, pewnie – mówiąc to, przysunąłem się bliżej Taemin’a – a co ci się śniło?
-Nie ważne. Po prostu ze mną zostać. Proszę – sapnął i spojrzał na mnie. Nie mogłem się nie zgodzić.
Po pierwsze miałam taką nadzieję, że coś się wydarzy gdy przeczytałam "chwyciłem materiał jego koszuli nocnej" ohhh wstrzymałam oddech...po drugie "znając spust naszego Onew" hihi na to jakże prawdziwe stwierdzenie wybuchłam śmiechem!...po trzecie "brzuch bolał jakbym dostał okresu, chociaż prawdę mówiąc nie wiem jak to jest" omg banan na twarzy jak nic Minho i okres^^
OdpowiedzUsuńJest jedna lub dwie rzeczy do których mogłabym się przyczepić, ale po co skoro tak przyjemnie mi się czytało ^.^
OdpowiedzUsuńOoooo coś się szykuje *O* no kurde umca umca wisi w powietrzu XD
OdpowiedzUsuńPopracuj trochę nad długością i nad ulozeniem zdań - taka mała rada ale co ja tam wiem xd
OdpowiedzUsuńCiężko mi stwierdzić cokolwiek bo to dopiero 2 rozdział i nie wiem czego się spodziewać ^ ^ ale jak mowilam zapowiada się bardzo ciekawie xd to idę dalej : ))