Dzień dobry, cześc i czołem. Na początku chcę przeprosić za tak długą przerwę, ale internet mi sie działa :( i nie ma kolejnej części Trouble. To też mi wybacznie. Jednak jest notka, więc powinniśmy się cieszyć. XD ogólnie to nie wiem jak mi to wyszło, ale mam nadzieję, że się wam spodoba ^..^ i liczę na komentarze. Kontynuację 2min'a wstawię dopiero jak pod "LIST" będzie piętnaście komentarzy ~ *Yushi szantażysta* 8D
~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *
Kochany Jongyunie!
Tak teraz myślę nad samobójstwem… jakby to było. Połknąć te
czterdzieści/pięćdziesiąt tabletek i umrzeć… zasnąć na zawsze. Trochę kusi taka
propozycja… trochę, co ja mówię. Bardzo kusi. Oczywiście każdy by tam za mną
trochę popłakał, ale po czasie by im przeszło. W to nie wątpię.
Czasami mam takie zawahania i zastanawiam się, czy nie iść z tym do
psychologa… z tymi moimi myślami, jednak po chwili przytomnieję i przypominam
sobie, że lepiej nie. Że opcja snu wiecznego jest dla mnie najlepsza. Instynkt
przetrwania samobójcy jest u mnie bardzo silny. Praktycznie każdemu daje znaki,
że coś jest ze mną. Że coś planuję. Ale potem zaraz zaprzeczam, bo myślę „nie
mogą się o mnie martwić, mają już za dużo problemów”.
Cały zespół ma ze mną kłopoty. Nie słucham managera, pyskuję. Nie
pomagam w… w niczym praktycznie. Jestem taką jebaną księżniczką. Ile raz ja już
od wszystkich słyszałem jaki ja to nie jestem. JR, ostatnio po koncercie
stwierdziłeś, że się mnie wstydzisz, bo będąc na scenie miałem w sobie trochę
procentów. Mój drogi Kim, przepraszam, że się mnie wstydzisz. Zawsze
pragnąłem, żebyś był ze mnie dumny, ale jak zwykle wyszło na odwrót. Chciałem
usłyszeć z Twoich ust „moja myszka”, „moja śliczna księżniczka”, lub też zwykłe
„Kocham Cię”. Wiem, dziecinne. Przepraszam.
Ja pierdole, czemu jak to piszę, to chce mi się płakać? Jestem żałosny.
Za to też przepraszam. Nie chcę być żałosny. Czy kiedykolwiek byłeś ze mnie
dumny? Mam nadzieję, że kiedyś mi to wszystko wybaczysz. Wszystko, co tylko
sprawiło, że się przez mnie denerwowałeś, co doprowadzało cię do łez. Każde po
kolei, to moja wina. MOJA. Kocham Cię,
Jestem żałosny. Byłem żałosny. Wybacz mi, proszę.
Ciężko mi to pisać, płaczę. Jest mi smutno jak myślę, że to koniec.
Jednak nie umiem inaczej. Przepraszam. Jestem słaby, wiem. Chociaż jest to też
oznaka ogromnej odwagi… nie, w tym jednak nie ma odwagi. To ucieczka. Ucieczka
od wszystkiego i wszystkich, zwykłe tchórzostwo, strach przed życiem. Strach
przed Tobą. Przed Twoimi reakcjami na moje lekkomyślne czyny. Bo tak bardzo
chciałem, żebyś zwrócił na mnie znowu swoją uwagę. Miałem ogromne obawy, że już
mnie nie chcesz. Że mnie zostawisz samego. Porzucisz. A tego bym nie wytrzymał.
Nie chciałem. Przepraszam. Pragnąłem, żebyś był ze mnie dumny. Czy kiedykolwiek
byłeś ze mnie dumny?
Kocham Cię.
Tutaj miałem tylu wspaniałych przyjaciół, znajomych… Minhyun, Aron,
Baekho, Ciebie… lista jest bardzo krótka , jednak dla mnie wystarczająca. Nigdy
nie spodziewałem się, że spotkam i pokocham tyle osób. Te więzi wiele dla mnie
znaczyły, bo to głównie one były powodem, że tak długo zwlekałem z decyzją o
śmierci. Nie chciałem tego stracić. Zbyt długo i ciężko na to pracowałem.
Jednak to wszystko mnie przerosło. Nie tyle co kłopoty w zespole, złe
stosunki z Tobą, czy też inne, mniej ważne powody. Najbardziej dobijające jest,
że myśli o samobójstwie kroczyły za mną niczym cień odkąd tylko pamiętam. To
mnie przerażało. Zabijało od wewnątrz. Moje normalne rozumowanie zostało z
czasem pochłonięte, wręcz pożarte przez czerń, smutek i łzy. Spotkanie pewnej
osoby jeszcze bardziej i dobitniej udowodniło mi, że jestem nic nie wartym
śmieciem. Traktował mnie jak nic nie znaczącego człowieka. Sprawił, że ludzie
odwrócili się do mnie plecami, uprzykrzali mi życie, obrażali. Mogłem policzyć
na palcach jednej ręki osoby, które pomimo wszystko wytrwale przy mnie stały i
mnie wspierały. Żałosne.
JR, kochanie. Chcę podziękować za cały ten czas spędzony z Tobą. Za to,
że się mną opiekowałeś, że mnie broniłeś, pomagałeś. Nawet nie wiesz jak wiele
to dla mnie znaczyło. Wierzę również, że mnie kochałeś. Na swój sposób, którego
ja nie zauważałem. Okazywałeś mi czułe gesty, lecz ja byłem jak uliczny
ślepiec. Również ich nie widziałem. Nie odczuwałem. Nigdy mnie nie pocałowałeś,
pomimo faktu, że nasz związek trwał już kilka tygodni. Zawsze chciałem, żebyś
mnie przytulał, cały ten czas. Bez okazji. Przytulał i mówił ile dla Ciebie
znaczę. Że mnie kochasz. To by mi w zupełności wystarczyło. Jednak i tak
dziękuję.
Nadal płaczę.
Przepraszam. Jestem żałosny. Czy kiedykolwiek byłeś ze mnie dumny?
Zawsze, gdy nachodzą mnie wyobrażenia o uścisku z Tobą, zaczynam się
trząść bez powodu i szlochać. Potrafię wylać wiele łez przez te myśli. Dobijam
się tym do momentu, póki nie strzelę sobie w twarz i nie powiem „Ren, dość”. Potem
jednak to nadal mnie męczy. Nigdy nie przestało. Bo przecież my nie okazujemy
sobie zbyt wiele czułości. A ja jak głupi jestem uzależniony od Twojego ciepła.
Jestem jak jakiś jebany narkoman, który nie ma dostępu do tego, czego
najbardziej potrzebuje. Do tego, co napędza jego kołowrotek życia.
Jestem żałosny, ale już nie płaczę. To bez sensu. Przecież to i tak
koniec.
Jeszcze raz przepraszam. Was wszystkich. Ciebie, zespół, managera,
wszystkich L.O./\.E. Przepraszam. Kocham Was.
Od kilku miesięcy życie nie ma dla mnie już takie znaczenia jak kiedyś,
wszystko wyblakło. Stało się takie nijakie, obojętne. Bez kolorów. Jednak moje
dzikie marzenia jeszcze jako tako płoną we mnie. Poznanie wszystkich naszych
wiernych fanów. Spotkanie osób, które od dziecka szanuję i podziwiam. Bycie z
Tobą. Jednak, to na tym ostatnim najbardziej mi zależało.
Do końca.
Nie będę już przedłużać.
Kocham Cię.
Do zobaczenia gdzieś tam.
Przepraszam.
Czy kiedykolwiek byłeś ze mnie dumny?
Twój Ren.
*ROK
PÓŻNIEJ*
Młody
chłopak trzymał list w swoich drżących dłoniach, cicho pochlipując. Był taki
bezradny w tym wszystkich. Już taki szmat czasu nie widział swojego chłopaka.
Zabrali mu jego małą księżniczkę. Nie mógł go dotykać, patrzeć na niego,
przytulać. Nawet przebywać w jego cudownym towarzystwie. A to był koszmar.
Jeden z tych najgorszych jakie go w życiu mogły go spotkać. Tak bardzo mu tego
brakowało. Czuł się teraz taki samotny, opuszczony. Teraz chociaż ma blade
pojęcie co przeżywał jego biedny Choi. Brązowowłosy westchnął głośno i starł
zaschnięte łzy z policzków.
- Nadal cie to męczy? – usłyszał
męski głos za sobą.
-Baekho… - mruknął - …tęsknię za
nim. Tak strasznie bardzo – siorbnął i rozpłakał się już na dobre – czemu byłem
takim ślepym idiotą? Czemu nie widziałem jak cierpiał?!- krzyknął i schował
twarz w poduszce leżącej na jego kolanach. Blond włosy nie mógł znieść rozpaczy
jaka rozpruwała serce jego przyjaciela z zespołu. Podszedł więc do niego, wyjął
kartkę papieru z jego reki odkładając obok na łóżku i mocno go przytulił.
- Ej, stary. Spokojnie. Wszystko
będzie dobrze. Każdemu z nas brakuje tego białego potworka – szeptał nastolatek
– za niedługo go zobaczymy, więc się uspokój.
- Niby kiedy? – mruknął
niewyraźnie lider, wycierając nos w chusteczkę.
-Nie wiem. To nie zależy od nas.
Ale nie zadręczaj się tym, aż tak. Każdy zawinił po trochu. To nie jest tylko i
wyłącznie twoja wina.
- Jasne. To ja o niego nie
dbałem, nie wy do cholery. Wszystko przeze mnie – warknął i głośno westchnął.
Zmęczony przetarł oczy. Miał tego wszystkiego serdecznie dość. Bez tego
chłopaka jego egzystencja na tym świecie nie miała jakiegokolwiek sensu i celu.
Wszystko zgasło i utonęło w mrocznej rozpaczy. Jego umysł otuliły szare
skrzydła.
-JR, chodź do nas, bo wyglądasz
jak duch. Zrobię ci herbatę, którą tak bardzo lubisz. Co ty na to?
Chłopak spojrzał na niego
niepewnie i zrezygnowany przeczesał dłonią swoje włosy, wstając z łóżka. Wszedł
do kuchni za Baekho i usiadł na krześle
przy stole na którym w misce były jakieś cukierki. Chcąc sobie choć trochę
poprawić humor zjadł jeden z nich. Jednak cukier w nim zawarty ani trochę mu
nie pomógł. Rozejrzał się po pomieszczeniu i zauważył, że reszta zespołu ogląda
jakiś tandetny talk-show w telewizji podśmiewając się przy tum do rozpuku
niczym jacyś szaleńcy. Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi.
- Minhyun, otwórz proszę cię – burknął blondyn skupiając się na
robieniu miętowego napoju dla kolegi.
- Spoko – mówiąc to, zerwał się z
kanapy, która jeszcze chwile temu oblegał z Aronem i poszedł w kierunku
wejścia.
- Eee… liderze, ktoś do ciebie! –
krzyknął chłopak, jednocześnie zapraszając późnego gościa do środka.
Brązowowłosy jęknął i niechętnie zwlekł swe zmarnowane ciało z siedzenia, powolnie podreptując za głosem
kolegi i stanął jak wryty, gdy zobaczył
kto przed nim stoi. Poczuł jak w jego oczach wzbierają się łzy, gdy ujrzał
białowłosą postać stojącą w przedsionku. Dzieciak praktycznie nic się nie
zmienił przez ten rok, kiedy go nie widział. Był jedynie trochę chudszy. Jednak
w jego czarnych jak noc oczach, tym razem można było dostrzec te radosne
iskierki życia co kiedyś, dawno temu.
Chłopak ubrany był w jakiś włochaty granatowo-biały sweter i ciemne
rurki ściśle opinające jego zgrabne nogi. Włosy jak zawsze spięte z tyłu w kucyk
z grzywką zasłaniającą oko. Liderowi tak strasznie brakowało tego widoku. Nagle
zobaczył, że Ren spuszcza wzrok i bez większego zainteresowania wpatruje się w
swoje żółte skarpetki. JR nie mógł
znieść tej przygnębiającej dla młodego chwili.
- Choi, kochanie! – krzyknął
mężczyzna i czym prędzej podbiegł do skulonego w sobie chłopaka, który stał na
środku korytarza. Przytulił go najmocniej jak tylko umiał. Pomimo wszystko brakowało
mu tego ciepła – Tak się o ciebie martwiłem! Nigdy więcej mnie tak nie strasz!
Nie zostawiaj mnie już – mruknął. Biało włosy nie wiedział jak ma zareagować na
poczynania swojego Hyunga. Jednak końcem końców odwzajemnił uścisk, swoimi
drżącymi rękoma oplatając jego ciało. Czuł jak po jego chudych policzkach
spływają słone łzy swoją krótką drogę kończąc na ubraniach. Nienawidził swoich słabości. Nienawidził
tego, że był taki emocjonalny. Ale każdy mu powtarzał, że pomimo wszystko tak
jest lepiej. Odczuwać więcej niż inni. On się jednak z tym stwierdzeniem nie
zgadzał. Nie chciał być raniony tak łatwo. Chciał mieć serce ze skały, żeby już
nikt nie mógł do niego zajrzeć i go zniszczyć. Jednak przy tym facecie tak się
nie dało. Jedno jego spojrzenie po tak długim czasie rozłąki, a jego całe ciało
było już jak z waty. Nagle poczuł, że coś miękkiego dotyka jego warg.
Zszokowany otworzył swoje wilgotne oczy i to co zobaczył sprawiło, że jego nogi
się ugięły. Jednak w ostatniej chwili JR go chwycił w swoje silne ramiona i
uniósł w powietrzu. Chłopak nie mógł uwierzyć, że jego marzenie w końcu się
spełniło. Niepewnie odwzajemnił ten gorący pocałunek, który z chwili na chwile
coraz bardziej się pogłębiał. Blondyn wplątał swoją dłoń w jego bujne włosy i
przyciągnął go bliżej siebie. To, co się teraz działo, było jednym z jego
piękniejszych przeżyć jakich zdążył doświadczyć.
- Kocham cię Minki – szepnął
trzymający go mężczyzna i ponownie zagłębił się w ich namiętnym i stęsknionym
pocałunku – więcej mnie już tak nie zostawiaj, rozumiesz?
Dzieciak kiwnął głową i przytulił
się mocno do swojego chłopaka, ponownie wylewając łzy. Reszta zespołu patrząc
na to wszystko zaczęła się śmiać. Byli szczęśliwi, że tej jakże niezgranej
parze zaczęło się w końcu układać.
- Ja też cię kocham –
odpowiedział Ren i uśmiechnął się najpiękniej jak tylko umiał.
WS-PA-NIA-ŁE! Płakałam co chwila a to ze wzruszenia a to z radości że mój kochany Ren powrócił! Masz ogromny talent i z każdym opowiadaniem które tu czytam przyłazi worek emocji przez co muszę się tłumaczyc rodzica czemu mam tak zaczerwienione oczy.Ale to dobrze! Naprawdę dobrze! Bo ogromnie miło to się czyta! Ekspertem nie jestem,bo sama w sumie nic nie piszę ale błędów nie zauważyłam.Mam nadzieję że rozwiniesz to w ewentualnych kolejnych częściach bo trapi mnie czemu Ren zwiał i co sb przez cały rok porabiam. Powodzenia i weny życzę!! I czekam na Trouble! Hwaiting!
OdpowiedzUsuń~Risu
SADJALKDJSJKJVHSDKJVNSKDN <--- tyle powiem tak się wzruszyłam że aż prawie się popłakałam T^T dlaczego musisz tak zajebiście pisać? ._. ja jak zwykle nie mam talentu do pisania, tak wiem jestem beznadziejna, ale ty nie więc pisz dalej i czekam na next 8D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny^^
Jaaaaaaaaaaj *.* Cudne to było ! na liście zaczęłam płakać, a jak już się ogarnęłam to taki mega happy end i znowu w ryk. Świetne, czekam na dalszy ciąg Trouble ~ Pozdrawiam, Ally.
OdpowiedzUsuńNapisałaś to na tt i jakoś tak się zainteresowałam. Weszłam, przeglądnęłam tak sobie myślę "o cholera ale długie".. no jednak zabrałam się za czytanie. Po zakończeniu moje uczucia była nie do opisania :jednym słowem CUDOWNE e nie nie cudowne to niewystarczające słowo ...KOCHANE I NIESAMOWITE ...po prostu nie do opisania. Ja tu tak słodzę pewnie sobie myślisz " Mówi tak z grzeczności, a nic tak naprawdę nie wie" to fakt może i nie wiem ale czy to ważne. Słowa których bym musiała użyć żebyś uwierzyła w moje uczucia nie mam zapisanych w słowniku. Masz 18 lat (jak się nie mylę) a piszesz naprawdę niesamowicie. Jesteś wspaniała, nie to co ja (jakbym napisała "totalne beztalencie" to by było kłamstwo i żałosne użalanie się nad sobą)ale jeszcze chyba nie do końca odkryłam swoje talenty. Tak Cię zamęczam taki bezsensownym, paskudnym pisaniem PRZEPRASZAM jeszcze dodam na koniec ze tak szczerze nie jestem zwolennikiem książek ale twoje kupowałabym tonami ..wydaj kiedyś
OdpowiedzUsuńTeraz stwierdzam ze to co napisałam jest beznadziejne
NIE CZYTAJ tego...strasznie pisze (wiem) bez ładu i składu przepraszam czasami mam takie dziwne "dni przemyśleń"
PA; proszę nie zwracaj uwagi na ortografie i stylistykę :(
...hehehe kurde chyba zostanę twoją fanką :P
...WOW! Jestem pod wrażeniem długości tego komentarza *w* dawno takich nie czytałam. Na wstępie chcę podziękować na Twoje miłe słowa. Na prawdę, wiele one dla mnie znaczą. A lat osiemnastu jeszcze nie mam. JESZCZE. Zostało mi niespełna dziewięć miesięcy. XD co do książki...chcę napisać. W głowie siedzi mi już kilkanaście pomysłów. Mam nadzieję, że spełnisz swoją obietnicę i będziesz je kupować tonami ;p Ahahahah <3
OdpowiedzUsuńHAHAHA NAPISZ SZYBKO ...no jasne już sobie szykuje pułki :P a i przepraszam za zawracanie gitary takim długim komentarzem. Nie wiem co nie napadło może ta historia. A co do wieku to wiedziałam ze jakoś tak... bo na tt pisałyśmy :P hahaha
UsuńNie zawracasz mi żadnej gitary swoimi komentarzami! XD kocham czytać takie długie wypowiedzi <3 w takim razie kim jesteś, skoro pisałyśmy na TT? XD a książkę wydam tak szybko, jak tylko się da ~ :>
UsuńHEHEHE ..TAKA MAŁA GÓWNIARA TO JA...:p SERIO? TO SIĘ CIESZE xDDD
UsuńAishh, Yushi, znowu sprawiłaś, że się popłakałam ;__: cudowne~
OdpowiedzUsuńPodobało mi się ... :)
OdpowiedzUsuńhahahahahaha cieszę się. XD
OdpowiedzUsuńWeście znalazłam czas by to przeczytać ^^
OdpowiedzUsuńAish na początku myślałam ze on naprawdę umarł i zrobiło mi się cholernie smutno, ale gdy się dowiedziałam, że on po prostu odszedł i wrócił to szczęście wróciło. Och taka kochana końcówka lubię takie ♥
Błędów nie zmalałam, ale szczerze, to nawet nie szukałam ;D Czekam na kolejne posty ;)
Super...
OdpowiedzUsuńPowodzenia w pisaniu!
Piszesz niesamowicie. Na początku też tak nie za bardzo chciało mi się czytać bo troszkę przydługie, ale zerknęłam na pozytywne komentarze i opłacało się. :) Pisz częściej.
OdpowiedzUsuń^^ Ahh Nu'est ♥
Jak będziesz mieć chwilę czasu wpadnij do mnie, bo też pisze fanfiki kpop. ^^
Pierwsze JRen, jakie przeczytałam i chyba polubię ten paring *.* Bardzo mi się podobało! ^^ Przez chwilę myślałam, że Ren umarł, ale go ocaliłaś *.* jak się cieszę!! Takie słodziutkie zakończenie ^^ coś czuję, że zaraz wezmę się za czytanie reszty twojej twórczości! ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :3
Jakie to prześliczne i jednocześnie przesłodziutkie. Aww <3. Kocham i oczywiście obserwuję. Liczę na to samo. ♥
OdpowiedzUsuń//Nika//.
http://nuestnazawsze.blogspot.com/2013/10/taniec-moja-mioscia-nuest-moja-dusza.html
Jejku, jejku, jej! ♥ ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńKocham! <3
Cudo! Takie awwwwwwwww <3